K.S. Plomien Polomia

Maxey

Naprzód Czyżowice - Płomień Połomia 4:0 (1:0)
Naprzód 38, karny, przestrzelony - 0:0.
Sajbor 41 - 1:0.
Zając 55 - 2:0.
Sajbor 58 - 3:0.
Tannenberg 85 - 4:0.

Nowakowski
Cichy
Kubów
Michałek
B. Antończyk
D. Wita (79 Piechaczek)
Wroński
Galikowski
Niemczyk (46 P. Pawela)
Ł. Herok
Oślizlok

Mecz rozpoczął się od dwóch dobrych sytuacji dla Płomienia. Najpierw po podaniu Oślizloka na bramkę w biegu uderzał Niemczyk, niestety posłał piłkę na aut bramkowy. Po pięciu minutach powinna paść druga bramka dla gości - ładnie lewym skrzydłem przedarł się Łukasz Herok, podał do Oślizloka, jednak ten z paru metrów nie trafił w bramkę. To powinny być dwa ciosy, które odebrałyby gospodarzom sporo chęci do gry. Niemniej pierwsza połowa wyglądała bardzo dobrze, mieliśmy pewną przewagę w środku pola, przede wszystkim dzięki walce, lecz brakowało większej ilości okazji do przetestowania bramkarza Naprzodu. W 38 minucie rzut karny faulem sprokurował Bartek Antończyk. Wyszliśmy z tej opresji dzięki kiepskiemu strzałowi gracza gospodarzy, gdyż piłka po ziemi minęła lewy słupek bramki Nowakowskiego (który też rzucił się w tym kierunku). Kilka minut później, w moim mniemaniu, kolejny błąd Antończyka. Biegnąc w kierunku własnej bramki, zamiast wybić piłkę, zostawił ją Nowakowskiemu. Futbolówkę tuż przed Bartkiem przejął napastnik Naprzodu i nie miał żadnego problemu z pokonaniem naszego golkipera. Brak doświadczenia, niestety. Do przerwy mimo dobrego spotkania, po głupim błędzie przegrywaliśmy 1:0.

Druga część spotkania, jak można się było spodziewać, wyglądała nieco inaczej. Nie jest żadną nowością, że po straconej bramce naszym zawodnikom gra nie klei się tak jak powinna. A gospodarze to wykorzystywali, skutecznie grając skrzydłami. Trzy stracone w tej połowie bramki to może nieco za dużo, ale nie ma co ukrywać, Naprzód w tej części meczu był lepszy.